Kolejne recenzje spektaklu NIE WIERZĘ W ŚMIERĆ! "Teatralia" i teatralny.pl


"W spektaklu Tomasza Kaczorowskiego Nie wierzę w śmierć krwawa gdańska legenda, przesycona mistycyzmem i grozą, będąca historią osobliwej zbrodni, którą popełnił znany rzeźbiarz na swoim modelu, opowiedziana zostaje przez drewniane lalki. Ich podłużne twarze oostrych rysach i ciężkich, opuszczonych powiekach mają w sobie coś z wizerunku starotestamentowego Boga.
(...)
Nie wierzę w śmierć ukazuje ciemne oblicze sztuki, pokazuje, co może ona zrobić z człowiekiem, jak talent może zostać wykorzystany w niewłaściwy sposób. Wszystko w tym spektaklu jest podporządkowane głównemu celowi: ukazaniu artysty i jego zmagań moralnych – począwszy od lalek, przez scenografię, muzykę, wreszcie przez grę aktorską, reżyserię i sam scenariusz. Każdemu, kto ceni dawne opowieści, zwłaszcza lokalne, związane z konkretnym miejscem, z pewnością spodoba się ta mroczna, zapomniana legenda starego Gdańska, przedstawiająca historię Mistrza Jakuba, który w Wielki Piątek miał oddać gotową rzeźbę Chrystusa na krzyżu…"

Balbina Hoppe "Ciemne oblicze sztuki", w: "Teatralia" 216/2017 

"Od lalek Agnieszki Wielewskiej trudno oderwać wzrok. Te drewniane bryły przypominają rzeźby porzucone przez artystę tuż przed ich ukończeniem. Albo kawały drewna, które morze opłukało i wypchnęło na brzeg. Albo zmurszałe posągi, których oblicza rozmył wiatr. Kiedy ożywają w dłoniach i głosach aktorów Teatru Miniatura – mówią o cierpieniu i szczęściu. Albo o sztuce i szaleństwie. Albo o życiu i śmierci. Najwięcej zaś te dziwne oblicza, niedokończone, a jednocześnie przejmująco kompletne, opowiadają o miłości.
(...)
Kaczorowski i Oszajca konstruują Nie wierzę w śmierć na podobieństwo baśni literackiej, z pogłębionym psychologicznie portretem bohatera i schematem fabularnym odbiegającym od prostoty i moralnej przejrzystości tekstów ludowych. Ale świat tej mrocznej, brutalnej baśni mimo wszystko opiera się na tej samej, co w baśniach ludowych, ontologicznej zasadzie – triumfu dobra nad złem. Dobrem w przedstawieniu jest miłość. Jej najgłębszy wymiar rodzi przebaczenie, które poraża, istnieje bowiem w opozycji do największej zbrodni. W finale przedstawienia matka zamordowanego Erazma, grana w żywym planie przez Joannę Tomasik, myje czarne deski stojącego przed „ołtarzem” podestu. Nie godzi się na zbrodnię i symbolicznie obmywa z niej świat. Myje martwe ciało syna, obmywa martwe ciało Boga. Oba zamknięte w rzeźbie przejmująco poświadczającej śmierć, a zarazem radykalnie przeczącej jej wszechwładzy. I ona, stara kobieta w czarnych, skromnych sukniach, dzięki bezinteresownej, najgłębszej miłości nie wierzy w śmierć. Nie musi w nią wierzyć."


Anna Jazgarska "O miłości", teatralny.pl 18.12.2017

Komentarze