Pierwsza recenzja spektaklu "Pozory Mylą"!

 "To spektakl oparty na aktorach. To wielka zaleta poprowadzić dialog, a chwilami monologi, przykuwając uwagę widza i nie dając mu się nudzić. Bez wrzasków, bez mikroportów używanych dziś nawet w najmniejszych salach. Utrzymać uwagę widza tradycyjnymi środkami aktorskimi. Ja to uwielbiam.

(...)
Spektakl jest oparty na zderzeniu tych dwóch osobowości. (...) Z jednej strony buzujące emocje pod kontrolą, z drugiej kontrolowany luz. Bohaterowie, mimo braku prawdziwej bliskości, są na siebie skazani. Muszą rozmawiać, bo mają tylko siebie. Bo jedyna kobieta, która ich łączyła i którą kochali, właśnie umarła. To dla nich podwójna trauma. To wielka sztuka zagrać tak, żeby na scenie iskrzyło, nie posiłkując się sztucznymi fajerwerkami aktorskimi. Każdy z aktorów tworzy postać, którą widzowie potrafią zrozumieć, bo to postaci bardzo ludzkie ze swoimi wadami i zaletami.
Trzecim bohaterem w tym przedstawieniu jest scenografia stworzona przez reżysera Tomasza Kaczorowskiego. To w zasadzie same krzesła i kawałek folii. Spiętrzone, ustawione jedno na drugim, przykryte folią, zapowiadają wielką zmianę w życiu bohaterów. Sprzedaż mebli, mieszkania, koniec dawnego życia z kobietą i początek nowego. Ta scenografia pozwala uwypuklić cechy charakteru obu protagonistów. Robert nie przywiązuje wagi do pewnego nieładu panującego w jego mieszkaniu, nie przejmuje się czymś, co jest tymczasowe. Karol niemal cały czas ustawia krzesła. Najlepiej w jednym szeregu, pod linijkę. Wszystko w jego życiu musi być perfekcyjne. Nad wszystkim musi zapanować."



Komentarze